No ale zaczynając od początku, w pierwszą stronę udało mi się zaoszczędzić na bilecie, bo spotkałem Panią, która zaoferowała mi podwózkę do Taipei za free (sama określała, to że złapałem stopa – tyle, że ja nic nie łapałem!) Mimo, że byliśmy jakieś 5 godzin później niż pociąg to było warto, bo Pani była przewodniczką i pokazała mi mnóstwo ciekawych miejsc, które powinienem odwiedzić w przyszłości. Chilloutowa podróż czyli to co tygryski lubią najbardziej! W drugą stronę było mniej chilloutowo, bo mi pociąg zwiał sprzed nosa krewwffjaldfgjlahjdfj! Moja wina, się zagapiłem. A w tak zwanym międzyczasie ;)... zrobiłem chyba ponad 500 zdjęć, byłem na karaoke z Taiwańczykami w jakimś opływającym luksusem miejscu (dziwnie było, nie odnalazłem się w tej sutaucji, więc robiłem zdjęcia), założyliśmy nieformalną grupę czegoś tam Warszawa – Poznań – Warszawa, odwiedziliśmy ową zwartą grupą (pozdro dla Oli i Marysi;) Biennale sztuki w Muzeum Sztuk Pięknych w Taipei, gdzie niewiedzieć czemu nie można robić zdjęć; miałem niesamowitą wymianę zdań z pewnym mnichem (może z Tybetu - nie wiem), ale bez słów się obyło; nie wjechałem na 101, ale widziałem – bardzo przyjazny budynek zupełnie nie robi wrażenia, że był najwyższy na świecie jeszcze przed chwilą; widziałem LOVE w Taipei; szlajałem się po mieście – mówi się, że strasznie zatłoczone, mnie jakoś w sam raz było, ale też w tłum się nie pchałem; poznałem najzajebistrzą linię metra na świecie (BANNAN LINE ;) – kto zgadnie jakim kolorem jest oznaczona?; zauważyłem, że Tajwanki pięknymi kobietami są/bywają; odwiedziłem kilka marketów, w tym jeden nocny (no tu tłoczno było), dowiedziałem się, że lokalsi kończą imprezy o 10 góra 11 wieczorem, później bawią się już tylko przyjezdni; spotkałem japońskiego turystę (starszy Pan) o fioletowych włosach (sic!); odkryłem, że Taiwańczycy często są bardziej niezdecydowani niż ja; no i oczywiście byłem na imprezie Wgilijnej w bardzo miłym gronie, poza „polonią” (beznadziejne słowo – kto je wymyślił), która stanowiła większość (zarówno w zasobach ludzkich jak wśród potraw na stole) inne też nacje się wigiljowały, łamały się opłatkiem i polskim niezwyczajem prawie nie piły wódki (OLA – SZACUN ponownie;)
śpiewanie w KTV (nie wiem dlaczego tak to określają)
Plac na któym znajdują się Teatr Narodowy (widoczny), Narodowa Sala Koncertowa (dokładnie na przeciwko teatru i identycznie wyglądająca i Memoriał upamiętniający prezydenta Chiang Kai-shek'a (za moim plecami)
pozostałe fotki znajdziecie TU
teraz powinno działać!