wtorek, 30 września 2008


DZIECIAKI

Zostałem „teacherem”! Nie wiem czy mogę być dla kogoś autorytetem, no ale sam się o to nie prosiłem. W ramach lokalnej społeczności funkcjonuje tzw. Reading room dla dzieci w wieku 5 – 12 (jak przypuszczam), który jest otwarty między 7 a 9 wieczorem. W tym samym pomieszczeniu, tyle, że oddzielona regałem z znajduje się pracownia komputerowa, w której zazwyczaj w tym samym czasie odbywają się zajęcia z obsługi komputerów. Ale wracając do naszej strony regału to jest to biblioteka z mnóstwem książek dla dzieci, gdzie dzieciaki odrabiają lekcje, ale chyba przede wszystkim dobrze się bawią ;) Ja mam uczyć angielskiego… ciekawe! Jak się może domyślacie jestem tu nie lada atrakcją, zresztą jak prawie wszędzie gdzie się pojawię ( nie wiem na ilu tajwańskich zdjęciach już jestem). Dzieciaki obmacały już moje włosy, skórę, twarz i owłosienie na rękach i nogach ;)

W sobotę rano byliśmy na trzydziestokilometrowej wycieczce rowerowej. Jestem pełen podziwu dla tych dzieciaków. Myślę, że dla części dorosłych to byłby nie lada wyczyn, zwłaszcza, że połowa drogi była ostro pod wiatr ( w końcu tajfun się zbliżał)! Poniżej kilka fotek. Dzieciaki są ekstra, zresztą zobaczcie sami;)

Tajwańskie terrorystki!

Mój ulubieniec!


No i razem. Zauważyliście, że moje oczy robią się coraz bardziej skośne?

Ludzie na Tajwanie bardzo lubią pozować do zdjęć. Zawsze się na nich uśmiechają i co najważniejsze pokazują znaczek Victorii (V) co widać na zdjęciu. Próbowałem wyczaić o co dokładnie chodzi, ale moje pytanie spotkało się z dużym zdziwieniem, generalnie chyba chodzi, że jest dobrze i jesteśmy szczęśliwi itd. ;)

Najmłodsza uczestniczka wycieczki z ojcem (tzn. z połową ojca)

2 komentarze:

funkymunky pisze...

mam nadzieję, że żadne kosmate myśli nie chodziły Ci po głowie jak pisałeś 'mój ulubieniec'... ;)

Unknown pisze...

Do twarzy ci z dziećmi, więc pewnie będziesz też spoko wujkiem. Gratulacje dla siostry! No i dla ciebie też, niech już będzie..;)