Pierwsze dni na Tajwanie? Dziwny, czasami bardzo niemiły zapach – powietrze jest tu mocno zanieczyszczone, mnóstwo ludzi pędzących na skuterach (pierwszego dnia bym powiedział, że nikt nie przestrzega przepisów, ale teraz mogę powiedzieć, że są one po prostu inne), wszędzie walące po oczach neony z chińskimi napisami, stare świątynie wrośnięte w tkankę miasta, pytające spojrzenia Tajwańczyków – co on tu robi;)
Muszę powiedzieć, że to co mnie na razie najbardziej zaskoczyło to to, że miałem bardzo miękkie lądowanie! Zero szoku kulturowego (póki co mieszkam w domu rodzinnym pewnej dziewczyny, która przez rok uczyła się w Finlandii i dobrze zna realia europejskie), zero sraczki, przed którą wszyscy mnie przestrzegali łącznie z Panem doktorem z Kliniki Chorób Tropikalnych (to być może kwestia tego, że jem domowe jedzenie, prawie wcale żarcia z ulicy, ale mimo wszystko dziwne), zero zmęczenia podróżą (jak na 15 godzin spędzonych w samolotach), zero problemu z przestawieniem się na lokalny czas, zero przerażenia wilgotnością powietrza (tyle, że jak mi się w nocy klima wyłącza, żeby mniej energii zużyć, to mogę spać w nieskończoność ;) W dzień raczej na zewnątrz nie przebywam za dużo, a wszędzie klimatyzacja lub wiatraki.
Generalnie pogoda nad wyraz znośna, wszyscy mówią, że mam dużego farta, bo najgorzej jest podobno w lipcu i sierpniu, czyli wtedy kiedy mnie już tu nie będzie! Na początku tygodnia zbliżał się do wyspy tajfun, ale ominął ją, więc muszę poczekać na następny! No i już nie mogę się doczekać, kiedy ziemia zadrży;)
Co do języka, to chyba bardzo kiepsko, na razie otaczają mnie osoby, które trochę po angielsku mówią, ale na ulicy to bym się raczej z nikim nie dogadał, więc body language i na migi muszą stać się podstawową formą porozumiewania się, jeżeli chcę tu przeżyć. Niestety w Taitung będzie jeszcze gorzej z angielaskim… cóż, pożyjemy zobaczymy ;)
Zacząłem uczyć się Chińskiego, ale nie jest to proste. Tzn. rozczaruje was, ale zupełnie nie uczę się chińskich znaczków, tylko uczę się mówić, ale nawet to nie jest proste. Moja nauczycielka jest bardzo zadowolona z mojej wymowy, ale to chyba kwestia tego, że nie mam problemu z żadnymi sz, cz, dż itd. w przeciwieństwie do innych obcokrajowców ;)
Wyspa jest niby nie duża (powierzchnia województwa mazowieckiego), ale żeby przemieścić się koleją z jednego jej końca na drugi potrzeba chyba z 6 godzin. Jest też szybka kolej, ale oczywiście 2 razy droższa. Więc przemieszczanie tutaj nie będzie ani tanie, ani szybkie jak mi się wydawało.
Jutro jadę na wschodnie wybrzeże na moją farmę;) Nie wiadomo jeszcze dokładnie, gdzie będę mieszkał, jutro wiele się okaże, więc kolejne wieści już z farmy ekologicznej ;)
11 komentarzy:
super, ze caly, zdrowy i zadowolony jestes!
powodzenia z nauka chinskiego!
Klucz to dużo pić alko (wytruwanie bakterii) i coli, a będziesz zdrowy. Ale spoko, masz 9 miesięcy na złapanie czegoś :)
Koko, tak bardzo sie ciesze, ze Ci dobrze na tym koncu swiata! Myslimy o Tobie codziennie i trzymamy kciuki:*
poczkaj Kokosky, sraka za 3 tygodnie! ;)
dobrześ się odezwał bo się tu wszyscy martwiom we firmie!
ściski
a moim zdaniem to i tak bedziesz mial ta srake - widze ze wszyscy na to tu licza i jej po cichu sekunduja
spokojnie jakbyco moja eskadra nadleci i cie ktorys z moich Rambo uratuje
lepiej mieć srakę niż zaparcie...
Koks, Rambo w pogotowiu, czekam na rozkazy Generała S.,
Myślimy o Tobie ..czasem i trzymaj zwieracze
KOKOS!!!żyjesz!! :) widzę że metabolizm kokosa zafrapował wszystkich najbardziej...hmmm. ja chcę wiedzieć o co chodzi ze świetlikami, więc jak się dowiesz to dawaj znać!ściskam mocno!!!
Jestem w szoku, że nie miałeś szoku. Ale on nadejdzie na milion procent (po koleżeńsku cię uprzedzam). Bądź czujny i się nie daj:)) Wielkie joł!
Kokos ziom, to kiedy parapetowa na nowej chacie ;))
taaak!!!
juz niedlugo kokos bedzie mial srake, dozna szoku, zaparcie i moze jeszcze gangrene!
trzymamy kciuki!!!
No Sarniak udało Ci się!
mała sraka dziś rano była! Wczoraj po raz pierwszy zjadłem coś paczkowanego!więcej nie przewiduje;)
Prześlij komentarz